#dąbrowscy
Kamienica rodowa rodziny Dąbrowskich – żołyńskich rzeźbiarzy znajduje się na miejscowym Rynku pod numerem 1. Budynek zaprojektował i wybudował w latach 1923-29 Franciszek Dąbrowski, który prowadził tutaj znaną i cenioną pracownię snycerską.
Dziełem dwupokoleniowej rodziny (Franciszka Dąbrowskiego oraz jego dzieci) jest ponad 100 ołtarzy wykonanych do kościołów w Polsce (w obszarze II RP), Rosji, Niemczech i Stanów Zjednoczonych.
Ponadto Dąbrowscy są twórcami niezliczonej ilości mniejszych elementów wyposażenia świątyń tj. ambony, konfesjonały, stalle, feretrony, ławki, krzyże i inne
Zainspiruj się sztuką
Przeszłość wiele wyjaśnia
Skąd nasz ród
W gazecie żołyńskiej „Fakty i Realia” w nr 8/99 i nr 22/00 znalazły się dwa artykuły poświęcone braciom Dąbrowskim: Henrykowi i Antoniemu jako tym, którzy w jakiś sposób zapisali się w historii społeczności żołyńskiej. Dzisiejszy artykuł w głównej mierze poświęcony jest Franciszkowi Dąbrowskiemu, głowie rodziny. Po nim to potomkowie linii męskiej odziedziczyli wrażliwość na piękno i zdolności artystyczne.
Zanim jednak Franciszek Dąbrowski znalazł się w Żołyni i tutaj założył rodzinę , koleje jego losu były dość niezwykłe.
Urodził się w wiosce Wesoła k. brzozowa w 1881 r. jako jeden z trojga dzieci Walentego i Antoniny. Na owe czasy była to wieś biedna, położona w pagórkowatym terenie, na którym mieszkańcy uprawiali swoje poletka, żyjąc głównie z rolnictwa.
Najstarszemu z rodzeństwa Franciszkowi przypadło w obowiązku pasienie krowy, co czynił bardzo chętnie. Tam bowiem na pastwisku, z dala od wszystkiego, mógł zająć się spokojnie tym, co najbardziej lubił i co sprawiało mu radość. Było to wydobywanie z kawałka drewna lipowego kształtów różnych zwierząt, ptaków, które często obserwował. Jedynym narzędziem służącym do tego celu był kozik, który otrzymał od swojego dziadka. W każdą zaś niedzielę pozostawał dłużej po mszy w wiejskim kościółku, aby napatrzyć się świątką i je na swój sposób rzeźbić. Przyuważył go proboszcz i zainteresował się tym co chłopiec po nabożeństwie robi. Poszedł więc do niego i odkrył całą prawdę. Dowiedziawszy się od chłopca, że ma on całą kolekcję rzeźbionych zwierzątek i świątków, odwiedził dom jego rodziców, aby przy okazji obejrzeć te skarby, z którymi chłopiec ukrywał się nawet przed rodzicami. Ksiądz zaskoczony był tym co zobaczył i postanowił pomóc samorodnemu talentowi. Gdy Franciszek ukończył wiejską szkołę, proboszcz, po uzyskaniu zgody rodziców chłopca, zawiózł go z całym jego „artystycznym” dorobkiem do Krakowa i oddał pod opiekę księżom zakonnym, którzy obiecali zaopiekować się nimi zapewnić mu wykształcenie zgodne z jego talentem i zamiłowaniem. Tak więc Franciszek znalazł się w prywatnej szkole rzemiosła artystycznego, noszącej wówczas nazwę Kunstlerische Handwerksschule, mieszczącej się przy ulicy Zwierzynieckiej . (W tych czasach Galicja należała do zaboru austriackiego).
Partnerzy to podstawa