Franciszek Dąbrowski (1881 – 1948)



W okresie międzywojennym i pierwszych latach po II wojnie światowej mieszkał i pracował w Żołyni niezwykle utalentowany artysta-rzeźbiarz Franciszek Dąbrowski. Zanim jednak znalazł się w Żołyni i tutaj założył rodzinę, koleje jego losu były dość niezwykłe.


Urodził się w wiosce Wesoła koło Brzozowa 1 grudnia 1881 r., jako jeden z trojga dzieci Walentego i Antoniny z domu Kudła. Na owe czasy była to wieś biedna, położona na pagórkowatym terenie, na którym mieszkańcy uprawiali swoje poletka, żyjąc głównie z rolnictwa.

Najstarszemu z rodzeństwa Franciszkowi przypadało w obowiązku pasienie krowy, co czynił bardzo chętnie. Na pastwisku, z dala od wszystkich, mógł zająć się spokojnie tym, co najbardziej lubił i co sprawiało mu radość. Było to wydobywanie z kawałka drewna lipowego kształtów różnych zwierząt, ptaków, które często obserwował. Jedynym jego narzędziem służącym do tego celu był kozik otrzymany od swego dziadka. W każdą zaś niedzielę pozostawał po mszy w wiejskim kościółku, aby napatrzeć się świątkom i je na swój sposób rzeźbić.

Przyuważył go proboszcz, ks. Walenty Mączka i zainteresował się tym, co chłopiec robi. Podszedł więc do niego i odkrył całą prawdę. Dowiedział się, że Franek ma całą kolekcję rzeźbionych zwierzątek i świątków. Odwiedził dom jego rodziców, aby przy okazji obejrzeć te skarby, z którymi ich syn ukrywał się nawet przed rodzicami. Ksiądz Mączka zaskoczony był tym, co zobaczył i postanowił pomóc młodemu samorodnemu talentowi. Gdy Franciszek ukończył wiejską szkołę, proboszcz, po uzyskaniu zgody rodziców chłopca, zawiózł go z całym jego „artystycznym” dorobkiem do Krakowa i oddał pod opiekę księżom zakonnym, którzy obiecali zapewnić mu wykształcenie zgodne z jego talentem i zamiłowaniem. Tak więc Franciszek znalazł się w prywatnej szkole rzemiosła artystycznego, noszącej wówczas nazwę Kunstlerische Handwerk Schule( Szkoła Rzemiosła Artystycznego),mieszczącej się przy ulicy Zwierzynieckiej (w tych czasach Galicja należała do zaboru austriackiego).


W szkole Franciszek zapoznał się od podstaw z materiałoznawstwem, rysunkiem, stylami stosowanymi w sztuce sakralnej, z przyrządzaniem farb, techniką malarstwa, złocenia, z projektowaniem oraz anatomią człowieka z uwzględnieniem głównie proporcji w budowie ciała. Po ukończeniu nauk, ponieważ nie wykazywał skłonności do stanu duchownego, zaopatrzony w dobre świadectwa i rekomendacje wyjechał do Przemyśla, gdzie został zatrudniony w znanej pracowni rzeźbiarstwa artystycznego, u Ferdynanda Majerskiego. W tym właśnie czasie wykonywano tam główny ołtarz dla kościoła parafialnego w Żołyni. Zatrudniony przy nim, Franciszek zajęty był głównie pracami związanymi z rzeźbą, m.in. wykonał trzy figury Trójcy Świętej. Po ukończeniu ołtarza został wysłany do Żołyni, aby na miejscu wraz z Karolem Domańskim dokonać montażu całości. W ten sposób Franciszek Dąbrowski znalazł się w Żołyni, w miejscu swojego przeznaczenia. W czasie trwania prac przy ustawieniu ołtarza, pewnego dnia zobaczył młodą pannę, wyróżniającą się urodą i strojami innymi od tych, jakie nosiły w tym czasie dziewczęta wiejskie.

Była to Karolina Kowalska. Franciszek zauroczony urodą panny, pozostał w Żołyni, wyzwolił się na mistrza w 1901 r. i założył własną firmę.


W 1906 r. poślubił wybrankę swego serca. Młodzi zamieszkali w domu rodziców Karoliny i rozpoczęli budowę własnego domu, przeznaczając na to wspólne oszczędności. Był to drewniany parterowy dom, z podcieniami na frontowej ścianie, podpartymi czterema kolumienkami. Wybudowano go w tym właśnie miejscu, gdzie obecnie stoi kamienica Dąbrowskich. Do domu wprowadzono się dopiero w 1912 roku, bowiem w pierwszej kolejności zostało wykończone pomieszczenie przeznaczone na pracownię.

Na świat przyszli synowie: Łucjan(1907), Zdzisław(1909), Antoni(1910) i Henryk(1912).

Niestety, nie było dane długo cieszyć się rodzinie własnym domem. Spłonął razem z innymi budynkami w czasie pożaru wznieconego w 1915 r. przez cofające się wojska rosyjskie. Żona z czworgiem dzieci została bez dachu nad głową. Niestety, ojca przy tym nie było, gdyż w 1913 r. został powołany do wojska austriackiego, a po wybuchu pierwszej wojny światowej skierowany na front. Żona wraz z dziećmi, w ramach pomocy rodzinom żołnierzy poszkodowanym w czasie działań wojennych, została przetransportowana do miejscowości Chotzen (Chocen) w Czechach i ulokowana w przygotowanych dla uchodźców barakach.

Po ustabilizowaniu się sytuacji na froncie powróciła do Polski, aby zamieszkać u krewnych, w domku pod strzechą przy ulicy Smolarskiej. Tymczasem ojciec rodziny w czasie działań wojennych dostał się do niewoli rosyjskiej i wraz z jeńcami został wywieziony na Sybir. Droga Franciszka Dąbrowskiego w tych 9 latach niewoli wiodła przez Kurgan, Tiumeń, Tobolsk, Omsk, Tomsk i Irkuck, skąd w 1922 r powrócił do Polski, do żony i dzieci.

Niewolę udało mu się przetrwać dzięki posiadanym umiejętnościom- wykonywał zamówienia rzeźbiarskie dla miejscowych cerkwi, o czym świadczą zachowane projekty.

Po powrocie niezwłocznie przystąpił do budowy nowego domu, na zgliszczach starego. Za rok rodzina Dąbrowskich powiększyła się, tym razem o córkę, której ojciec nadał imię Donata, co w języku łacińskim znaczy „przyniesiona w darze”. Do nowego domu, jeszcze całkowicie nie wykończonego, wprowadzili się w 1927 roku. Franciszek Dąbrowski urządził w nim własną pracownię rzeźbiarsko-stolarską, która zaczęła się powoli rozwijać. W czasach, kiedy funkcjonowała na pełnych obrotach, zajmowała cały parter oraz 3 obiekty wolno stojące na terenie za kamienicą.


Na parterze mieściły się:

- tzw. kancelaria, która poza przyjmowaniem interesantów służyła do opracowywania całościowych projektów do zamówień, a także rozpracowywanie ich na poszczególne elementy, będące podstawą do podjęcia prac warsztatowych. Znajdował się tutaj również pokaźny zbiór literatury fachowej, a w prawej części kancelarii, na dużym segmencie zgromadzone były różnego rodzaju modele, gipsowe odlewy anatomicznych części ciała itp. służące jako wzorce prawidłowej budowy ciała i właściwych proporcji pomiędzy jego częściami.

- pracownia główna (roboty w drzewie).

Wyposażona była w 6 warsztatów, tokarkę, zestaw wszystkich narzędzi potrzebnych do prac stolarskich i rzeźbiarskich, kuchenkę i stanowisko do ostrzenia dłut i pił itp.

W godzinach wieczornych oświetlenie pracowni stanowiły lampy żarowe.

Do wolno stojących obiektów należały:

- parterowy, drewniany budynek, posiadający 6 dużych okien, celem zapewnienia dobrego oświetlenia. Był on przeznaczony wyłącznie do prac pozłotniczych. Wyposażenie stanowiło kilka długich stołów, na których układano elementy ołtarza przeznaczone do złocenia. Z uwagi na rodzaj pracy w tym pomieszczeniu wymagana była szczególna czystość – żadnych pyłków, żadnych prochów i przeciągów.

- wysoki drewniany barak przeznaczony był do próbnego montażu elementów ołtarza, jeszcze w stanie surowym.

- ważnym również ogniwem w całym cyklu produkcyjnym była przewiewna szopa. Służyła ona do leżakowania przez odpowiednio długi czas materiału, używanego w przyszłości do wyrobów. Od odpowiedniego składowania i prawidłowego procesu suszenia zależała jakość oddanej roboty, a tym samym renoma firmy.

Przeciętnie firma Franciszka Dąbrowskiego zatrudniała poza 3 synami 2 stolarzy oraz okresowo, w zależności od ilości i rodzaju zamówień, 2 złotników, sprowadzonych z Przemyśla i Lwowa.

Bywało też, że w firmie Franciszka Dąbrowskiego odbywał szkolenie w zawodzie stolarza 1 uczeń. W pracowni wykonywano również, poza robotami przeznaczonymi do wyposażeń kościołów , meble stylowe, a także na szczególne zamówienia meble – antyki, do wykonywania których stosowano techniki i materiały odpowiednie do czasów, z jakich miały pochodzić. Przeważnie były to uzupełnienia kompletów mebli pałacowych. (Takie pojedyncze meble wykonano do pałacu Lubomirskich i zamku Potockich w Łańcucie).

Wszystkie projekty opracowywał Franciszek Dąbrowski sam, natomiast te, które dotyczyły wyposażeń kościołów musiały być dodatkowo zatwierdzane przez architekta przy Kurii Biskupiej w Przemyślu.


Czasy przed drugą wojną światową – to czasy kapitalizmu. Firma podobnie jak dziś, aby mogła egzystować, musiała sama dbać o własne interesy i o klientów. W tej sytuacji Franciszek Dąbrowski, prowadząc firmę, sam dla siebie musiał być menedżerem, dbać o reklamę i dobrą renomę, czym m. in. była solidna, rzetelnie i terminowo wykonana robota. Nie czekał na klientów, ale sam ich szukał. W tym celu, zazwyczaj raz w roku, w porze zimowej odwiedzał parafie, które wcześniej powiadamiał pisemnie o swej wizycie i jej celu. Podczas takich spotkań prezentował fotografie wykonanych robót, przedstawiał opinie o ich wykonaniu oraz nowe projekty do wyboru. Zbierał też ewentualne zamówienia i zawierał umowy. Na taką okoliczność miał przygotowane różne prezenty od firmy, jak np. płaskorzeźby głów Chrystusa, Marii, Mickiewicza, Słowackiego, krucyfiksy wykonane z cennych gatunków drzew oraz z kości słoniowej z rzeźbą Chrystusa, rzeźbione ramki, oprawione rogi jelenia służące za wieszaki na odzież, a czasem artystycznie wykonane klatki dla kanarków oraz inne drobiazgi.

Franciszek Dąbrowski zmarł 31 października 1948 r.

Żołyńska pracownia Dąbrowskich działała do 1989 roku, do śmierci najmłodszego syna Franciszka- Henryka Dąbrowskiego.